poniedziałek, 29 grudnia 2014

Blackmirror Sun Rozdział 2

Rozdział 2
Zapomniana impreza
Rose
   
   Po krótkim zastanowieniu postanowiłam spakować moje rzeczy do pudeł. Przyniosłam już je nawet, lecz w drodze do pokoju telefon zabrzęczał w mojej kieszeni. Był to SMS od Diany- mojej najlepszej przyjaciółki. Napisała w nim, że jak najprędzej mam do niej przyjść. Z początku zastanawiałam się o co jej chodzi, ale zaraz przypomniałam sobie jedną rzecz. Moi przyjaciele organizują dla mnie przyjęcie pożegnalne niespodziankę w domu Diany. Fakt, że o nim wiedziałam, był spowodowany za długim językiem Diany. Super...zapomniałam o przyjęciu niespodziance, o którym miałam nie wiedzieć. Szybko odstawiłam pudła pod okno i otworzyłam szafę. Dobra teraz muszę pomyśleć w co mam się ubrać. Musi to być coś co normalnie bym ubrała do Diany, lecz też coś, co jest na tyle ładne by ludzie mogli mnie w tym zapamiętać. W końcu zdecydowałam się na skórzaną spódniczkę , biały podkoszulek i skórzaną kurtkę. Dobra może nie ubrałabym się tak do Diany, ale kto miałby o tym wiedzieć? Nie lubię sytuacji w których muszę szykować coś na ostatnią chwilę. W moim życiu wszystko bywa dopięte na ostatni guzik...no może poza jednym szczegółem...Markiem. Jest moim byłym chłopakiem...no i cóż po tym jak się rozstaliśmy zaczął mnie prześladować. Zerwałam z nim dlatego, że był chorobliwie zazdrosny i agresywny. Raz jeden chłopak trafił do szpitala tylko dlatego, że się na mnie spojrzał. Policja nie mogła mu nic zrobić z tego powodu, że tak jakby był nie do ruszenia. Jego ojciec jest gubernatorem i to tłumaczy dlaczego Mark nie trafił jeszcze za kraty. Pewnego dnia o mało mnie nie uderzył, powstrzymał się w ostatnim momencie. Od tego momentu zaczęłam się go bać i unikałam go. Napisałam mu, że z nami koniec, ale odpowiedział, że będzie jak on to powie. Potem każdego wieczoru przysyłał mi wiadomości na przykład, że mnie zabije. Bałam się wyjść z domu sama. Teraz trochę się to uspokoiło ale wychodząc z domu nadal odczuwam strach. Byłam już ubrana i chciałam wychodzić, gdy zauważyłam brak mojej torebki na stoliku, gdzie ją zostawiłam. Na początku zastanawiałam się jeszcze czy nie jest gdzieś indziej, ale odpowiedź przyszła do mnie sama. To moi bracia ukryli ją przede mną. Oj jak ja ich nienawidzę w pewnych momentach mojego życia. Czemu nie urodzili się jako dziewczynki?Boże czemu? Dobra wezmę jakieś pieniądze i do nich pójdę może po dobroci oddają mi torebkę za pięćdziesiąt, ale i tego nie jestem pewna.
   Byłam przy ich pokoju, gdy moje oczy ujrzały pulchną buzię Toma wyglądającą zza drzwi.
- Czekałem aż przyjdziesz Rose- powiedział
- Ta dobra dam ci czterdzieści a ty mi oddasz torebkę- spróbowałam choć wiedziałam, że to nie podziała
- Pięćdziesiąt i koniec. Dzisiaj jestem miły.- i wyciągnął rękę po swoje
- Ach...- westchnęłam i z niechęcią dałam mu kasę
   Dobra teraz nic już nie stało mi na drodze do imprezy. Wzięłam klucze od domu by nikogo później nie budzić (choć wątpię czy moi rodzice będą spać) i wyszłam zamykając za sobą drzwi.
  Po 20 minutach drogi doszłam do domu Diany. Zrobiłam ostatnie poprawki moich blond loków i zapukałam do drzwi...
  Czekałam i czekałam, ale Diana nie nadchodziła...czy zapomnieli...nie, co ja gadam na pewno nie zapomnieli...Kolejne minuty wypełniała cisza. Usłyszałam kroki, oczekiwałam na zobaczenie Diany w drzwiach. Śmiałam się w duchu z mojego podejścia. Jak mogłam być taka głupia, by sądzić, że zapomnieli, przecież Diana gada na temat tego przyjęcia trzeci dzień z rzędu. Uśmiechałam się, lecz mój uśmiech znikł, gdy zobaczyłam w progu zamiast dobrze znanej mi przyjaciółki, kogoś kogo się obawiałam. Mark wciągnął mnie do środka. Nie mogłam wierzyć własnym oczom. Mój były chłopak wciągał mnie teraz przez dobrze znane mi korytarze domu Diany, a ja nie wiedziałam nawet co się dzieje, Gdzie jest Diana? A co najważniejsze, czy ten psychol nie zrobił jej krzywdy?- Te pytania krążyły mi po głowie, gdy zobaczyłam przyjaciółkę siedzącą na kanapie w salonie. Półka na książki była przewrócona, a książki były porozwalane po całym pokoju, Wyglądało to jakby przed chwilą przeszło tędy tornado. Mark popchnął mnie na miejsce obok Diany, która płakała. Ja też pewnie bym tak robiła, gdyby nie fakt, że nie chcę dać temu gnojowi satysfakcji, której tak bardzo pragnie.
- Stęskniłem się za tobą Rose- powiedział z uśmiechem Mark.
Nic nie odpowiedziałam. On zaś poszedł do znajdującej się obok salonu kuchni. Siedziałyśmy z Dianą jak wryte, gdy ten psychol wrócił zauważyłam nóż w jego dłoni. Przyłożył mi go do szyi i zapytał:
- Rose jak bardzo mnie kochasz?
Nie wiedziałam co powiedzieć. Nóż z każdą chwilą coraz bardziej naciskał na moje gardło. Nagle ni do salonu wpadł Henry-brat Diany. W tej chwili szczęście przepełniało mnie całą. Mark szybko pobiegł do wyjścia. Oczywiście nasz "bohater" za nim pobiegł. Przytuliłam Dianę. W tej chwili moje łzy wypłynęły, tak jakby w tej chwili dostały pozwolenie od mózgu. Mam nadzieję, że już nigdy nie spotkam tego psychola...ale czy tak będzie, nie wiem...




No i to koniec Blackmirror Sun...och tylko żartuję. Kolejnych rozdziałów możecie się spodziewać...ach nie możecie się ich spodziewać bo wychodzą wtedy kiedy po prostu przyjdzie mi pomysł. Choć na prawdę nie wiem do kogo to mówię trzymajcie się i czekajcie na następne rozdziały. Jeżeli wam się podobało, lub przeciwnie zostawcie opinię w tabelce JAK WAM SIĘ PODOBA NOWE OPOWIADANIE. Jeśli to opowiadanie wam się nie podobało, to będą następne po " Blackmirror Sun" więc sprawdzajcie na bieżąco. Dobrej nocy, dnia, czy czegokolwiek.
Marzycielska Pisarka 

1 komentarz:

  1. Jeżeli coś jest dla was niejasne piszcie w komentarzach. To pomaga...

    OdpowiedzUsuń